Kalardur

Nowa ziemia i początek większego kontynentu, idealne miejsce, by rozbić tutaj swój obóz.

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2015-08-26 15:22:34

Mativane
Moderator
Dołączył: 2015-08-25
Liczba postów: 4
Windows 7Chrome 38.0.2125.104

Zapiski historii Kalardur Elfów Gadriele

[114 rok p.p.l.] Wojna elfów - kroniki nieznanego autora
~~~
381 rok od upadku niebieskiej gwiazdy, pora sucha.
Calebrilia, Wyspa Wichrów

Okres suchych, świszczących wiatrów i twardego lodu pod stopami dla wielu z Nas kojarzy się z pracą. Wszakże w istocie trudno o lepszy czas dla architektów i posłusznych im budowniczych, dla dzielnych myśliwych którzy na swoich  morskich stworzeniach przemierzają przybrzeżne wody wyspy, gdzie kry lodowe dawno już przymarzły do stałego lądu, dla władających magią na ćwiczenie samych siebie na szczytach lodowych wzniesień... Więc i ja postanowiłem oddać się memu zajęciu. Jestem kronikarzem, a w tej nocie zapisać chciałbym dla potomnych historię niesłychanie ważną, a jednocześnie niesłychanie dla nas bolesną.

Jeszcze w 325, a nawet 330 roku wyspa wichrów była niezamieszkałym przez nic bardziej rozumnego od orek czy lodowych olbrzymów obszarem na południowych zachodzie od Wielkiego Kontynentu Lega'driendu'il. Wówczas kontynent zamieszkiwany był przez dwie żyjące obok siebie rasy - Nas, Elfów oraz charakteryzujących się niewielkim wzrostem Krasnoludów. Choć trudno powiedzieć o współpracy tych ras, istniała wówczas pewnego rodzaju symbioza. Można powiedzieć że my nie wtrącaliśmy się zbytnio w ich sprawy, a oni w nasze. Opis ten zapewne młodym Gadriele, to jest młodym "Mroźnym Elfom" jak zwą Nas teraz inne rasy, musi wydawać się baśniowy i nieprawdopodobny. To tym bardziej budzi żal w sercach starszych, którzy prawdopodobnie nigdy nie pogodzą się z tym co oddzieliło od siebie oba oblicza świata - ten z przywołanej przeszłości i ten który widać teraz, kiedy tylko wyjdzie się ze swoich legowisk.

Opowiadając tą historię w należyty sposób, najpierw wspomnieć trzeba o postaci Theaona, Władcy Czystych Mgieł. Theaon był jednym z członków Wielkiej Rady Lega'driendu'il i oznaczało to że miał duży wpływ na życie polityczne całego kontynentu. Był to elf o dużej wiedzy, roztropny i lubiany przez lud. Miał jednak niebezpieczne poglądy i wykazywał się dużym zamiłowaniem do podziałów. Od zawsze bowiem jedna cecha dzieliła pierwotną rasę Elfów. Część z nas kochała lasy, część - rzeki i jeziora. Ci pierwsi przypominali drzewa samym swym wyglądem, byli brązowi i znacznie wyżsi niż inni. Drugi rodzaj elfów zaś mógł całe dnie spędzać w wodzie, byli też niebiescy jak ona. Rasa nauczyła się żyć z tym i akceptować ów podział, jednak Theaon - Brązowy Elf - nienawidził swoich niebieskich braci. Najpierw działał powoli, szukał sprzymierzeńców. Kiedy już większość Wielkiej Rady była po jego stronie jawnie zażądał aby każdy o niebieskim kolorze skóry opuścił kontynent! Oczywiście taka deklaracja spotkała się z ogromnym sprzeciwem oraz buntami społecznymi. Było jednak zbyt późno. Theaon, obdarzony nie tylko wielką mocą magiczną oraz roztropnym umysłem godnym miana geniusza, ale także krwawoczerwonym sercem pełnym nienawiści żelazną ręką wprowadził ideę podziału wśród innych "brązowych". Teraz wydaje się to okrutne i niesprawiedliwe, jednak wtedy wielu uwierzyło mu że na Lega'driendu'il nie ma miejsca dla miłośników wody i powinni przenieść się oni do oceanu.

Doszło do jednej z najbardziej tragicznych wojen w dziejach. Dawni bracia, sąsiedzi, podburzeni słowami Theona stanęli naprzeciw siebie z wyciągniętymi ostrzami, strzałami i - co najgorsze - rękoma gotowymi przyzwać najpotężniejsze z magii.
Jeden wśród niebieskich był na tyle silny, aby stanąć do pojedynku z władającym ogromną siłą Władcą Czystych Mgieł. Exodeon, Niebieski Elf który do perfekcji opanował magię zarówno światła jak i żywiołów - z połączenia których zdołał osiągnąć tak wysoki poziom, że zdolny jest przedłużać swoje życie - swoją mądrą radą dzieli się ze swym ludem po dziś dzień - i choć nie jest nieśmiertelny widział już dorastanie wielu pokoleń. Dwójka najpotężniejszych magów swoich czasów - Exodeon i Theaon - rozegrała chyba największy pojedynek jaki widział kontynent. Miejsce ich walki, zwane krainą Orlando, która leży w północnej części zamieszkałych niegdyś przez Nas terenów, stało się światkiem największych zawirowań między kręgami. Destrukcyjna siła oderwała tą część ziemi od reszty lasu i do dziś pozostaje odrębną wyspą. W miejscu tym nadal czuć olbrzymie pokłady magii które są powodem wielu anomalii z którymi radzić sobie muszę teraz Brązowe Elfy... Wracając jednak do walki, choć obu udało się przeżyć, to okrutny Theaon wygrał. Walka ta symbolicznie zakończyła cały ruch oporu Niebieskich.

Widząc że przywódca wrogich sił jest niepokonany, czczące wodę Elfy opuściły swoje rzeki i jeziora aby na statkach przygotowanych już dawno przez Radę uciec z Lega'driendu'il. Tak oto rodzeni bracia wykluczyli połowę swojej rasy i doprowadzili do największej ze schizm.
Niebiescy dotarli w końcu do mroźnej krainy na południu. Do Wyspy Wichrów, którą teraz my - Mroźne Elfy, potomkowie Niebieskich - uznajmy za swój nowy prawowity dom. Brązowe Elfy zajęły zaś całą powierzchnię kontynentu. Zapytacie jeszcze o los dwóch walczących ze sobą herosów? Theaon jest u kresu życia i wkrótce umrze, udało mu się jednak spełnić wszystkie swoje cele, a teraz piastuje specjalnie dla niego utworzone stanowisko Najwyższego w Radzie. Jednak nawet jego śmierć nie zmieni już zatrutego spojrzenia Brązowych na Nas. Exodeon zaś przeniósł się z rodakami tutaj, na pokrytą lodem wyspę. Jest jedną z najbardziej szanowanych osób, choć prowadzi żywot pustelnika. Wielokrotnie też odmawiał już piastowania urzędu władcy wyspy.

Tak kończy się historia którą chciałem Wam przekazać. Nikt nie wie ile ofiar pochłonęła Wojna Domowa Elfów, jednak do wielkiego starcia na Orlando które ją zakończyło zginęły dziesiątki tysięcy naszych braci. Łzy zawsze napływają do moich oczy kiedy o tym myślę. Dlaczego zostaliśmy niesprawiedliwie wygnani? Dlaczego tak musiały się potoczyć koleje losu? W moim sercu czuje głęboki żal, ale wiem że wielu z Nas zamiast żalu czuje palący wnętrzności gniew. Tymczasem... Słońce schodzi już w dół, a cienie lodowych skał się wydłużają. To znak że czas odłożyć pióro i odpocząć trochę. Pójść spać. Z nadzieją na lepsze jutro.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB 1.5.7

Darmowe Forum
youradventurelife - akwarystykadomowahandel - emstoriess - gangzabijaka - zgkbocki